Aquapark Wrocław
Zakończył się proces w sprawie odszkodowania za Aquapark przy ul. Borowskiej we Wrocławiu, na wyrok trzeba będzie jednak poczekać do 8 października br. O odszkodowanie ubiega się niemiecka firma InterSpa, która żąda od wrocławskiego ratusza wypłaty 126 mln złotych z tytułu utraconych korzyści związanych z zarządzaniem wrocławskim Aquaparkiem.
Wrocławski magistrat podpisał w 2005r. umowę z firmą InterSpa, która miała zaprojektować, wybudować i prowadzić przez następne 30 lat kompleks basenów przy ul. Borowskiej. Jednak w 2007 r. na wniosek spółki Wrocławski Park Wodny umowę rozwiązano. Krok ten motywowany był nieterminowym zakończeniem kolejnych etapów robót przy budowie Aquaparku. Spółka wytoczyła wtedy niemieckiej firmie proces o odszkodowanie „za utracone korzyści związane z opóźnieniem robót i przesunięciem terminu uruchomienia obiektu” żądając kwoty 14,5 mln złotych. Jednak Wrocław proces ten przegrał.
Z kolei w październiku 2008 r. to Niemcy odpowiedzieli Wrocławiowi kontr procesem i zażądali od miasta wypłaty odszkodowania za utracone korzyści. Tym razem kwota roszczeń była dużo wyższa i opiewała na kwotę 126 mln złotych. Niemcy twierdzili, że są to pieniądze, które mogli wypracować jako zysk, gdyby zarządzali Aquaparkiem.
Na potrzeby procesu została zamówiona ekspertyza, którą przeprowadzili specjaliści z Uniwersytetu Jagiellońskiego, która wykazała że niemiecka firma, wliczając koszty budowy i eksploatacji obiektu, nie uzyskałaby z Aquaparku żadnego zysku.
Argumentem wrocławskiego magistratu jest też to, że InterSpa zasiadała w spółce Wrocławski Park Wodny wraz z miastem a to przecież na wniosek tej spółki rozwiązano umowę. przedstawiciele obu stron byli w zarządzie, który zerwanie kontraktu zaakceptował, więc zarzut Niemców wydaje się na pierwszy rzut oka absurdalny…
Decyzją sądu postanowiono zakończyć proces w tej sprawie. Sąd odmówił też dalszych ekspertyz i powoływania biegłych. W mowie końcowej adwokat firmy InterSpa zarzucił magistratowi, że zachował się nieuczciwie, rozwiązując umowę z jego mocodawcą. Stwierdził też, że „taki sposób prowadzenia interesów można często spotkać w Rosji lub na Ukrainie”.
Wyrok, który zapadnie 8 października nie będzie prawomocny, więc prawie na pewno można spodziewać się apelacji przegranej strony.