Sesja zdjęciowa pod wodą - foto Mariusz Kuik
2014-03-21
Magia w basenie
W niedzielny wieczór 16 marca br. koszaliński basen przy ul. Głowackiego zamienił się w artystyczne atelier. Za sprawą niezwykłego pomysłu studentki Instytutu Wzornictwa Politechniki Koszalińskiej Anny Wołodkiewicz, odbyła się podwodna sesja zdjęciowa. Profesjonalne modelki prezentowały pod wodą niepowtarzalną kolekcję zwiewnych sukien jej autorstwa a w fotografów zamienili się nurkowie z koszalińskiego Klubu Płetwonurków Mares. Całe przedsięwzięcie to praca dyplomowa pani Anny, która na swoją kierunkową specjalizację wybrała wzornictwo przemysłowe.
Basen został udostępniony ekipie zdjęciowej po zamknięciu i przez kilka godzin aż 16 osób intensywnie pracowało nad tym niewątpliwie oryginalnym projektem.
Zapraszam do przeczytania rozmowy z autorką podwodnego obrazu i obejrzenia fotoreportażu z pracy ekipy zdjęciowej. Zdjęcia z podwodnej sesji zamieścimy w osobnym materiale.
Rozmowa z Anną Wołodkiewicz:
Diana Sinkiewicz.: Zorganizowała Pani na basenie podwodną sesję niezwykłej kolekcji. Skąd ten pomysł?
Anna Wołodkiewicz.: Wszystko zaczęło się od pracy dyplomowej, do której chciałam podejść bardzo indywidualnie. Chciałam stworzyć takie dzieło, które niczym obraz dla malarza, mogłoby być moją sesją emocji i uczuć. Chciałam poruszyć taki temat, który będzie mnie dotyczył, podkreśli moją wrażliwość i osobowość. Skupiłam się na wodzie, ponieważ nas otacza, jest bardzo istotna dla naszego organizmu i sami w 70% składamy się z wody. Analizując tą kwestię, postanowiłam skupić się na sobie - wyobraziłam sobie siebie jak taki ocean, w którym właśnie znajduje się woda. Temat mojej pracy dyplomowej brzmiał: "Wewnętrzny obraz człowieka inspiracją kolekcji tkanin i ubiorów", poszłam więc o krok dalej i zarejestrowałam swój wzór, który został nadrukowany na suknie. Ten wzór to zebrane pod mikroskopem próbki mojej krwi, śliny i łzy, które łącząc się utworzyły niepowtarzalny, indywidualny obraz. Zaprojektowałam trzy asymetryczne kreacje z lekkich tiuli, a na każdym gorsecie znalazły się moje osobiste wzory. Sesja pod wodą miała być dopełnieniem mojej pracy, po prostu nie mogło być innego rozwiązania. To takie abstrakcyjne odzwierciedlenie mojej duszy - ja tak to widzę i mam nadzieję że inni też tak to odbiorą. Zdjęcia nie będą przedstawiać moich prac, nie będą prezentacyjne. Chciałabym aby były jak zaklęte w baśń, użyłabym nawet słowa jak magiczne... tak przynajmniej sobie to od początku wyobrażałam. Chociaż nie widziałam jeszcze tych zdjęć, bo podlegają one obecnie obróbce i efekt końcowy zobaczę dopiero za klika dni.
D.S.: Ile czasu trwała i jak przebiegała sama sesja?
A.W.: Cała sesja odbyła się w dość nietypowych warunkach, a my staraliśmy się jak najlepiej oddać ten magiczny nastrój. Przygasiliśmy światła, nurkowie z aparatami i latarkami byli zanurzeni pod wodą. Ogólnie warunki były dość ciężkie, ponieważ było ciemno - modelki były specjalnie doświetlane, a nurkowie musieli fotografować je pod wodą aż trzy godziny. Ale sobie świetnie poradzili - tym bardziej że nie są przecież zawodowymi fotografami. Jestem im ogromnie wdzięczna za pomoc, bo bez nich cała sesja by się nie odbyła. Oczywiście wszystko działo się w bardzo szybkim tempie, bo mieliśmy ograniczony czas ze względu na wyczerpujący się tlen w butlach oraz na fakt, że trudno byłoby dłużej wytrzymać w wodzie. Poza tym nikt z nas nie miał przecież wcześniej do czynienia z takim przedsięwzięciem, to była dla nas zupełna nowość.
D.S.: - Jak udało się Pani znaleźć modelki i namówić je do nurkowania?
A.W.: Modelek szukałam poprzez portal Maxmodels i nie miałam większego problemu ze znalezieniem odpowiednich osób - okazało się, że większość dziewczyn marzyła o oryginalnej sesji. Jedna z modelek brała już udział w podwodnych sesjach, więc dzieliła się z nami swoim doświadczeniem i instruowała nas jak mamy sobie z tym projektem poradzić. Ja przeprowadziłam wcześniej z modelkami próbę, w jaki sposób powinny nurkować, jak powinny się zachowywać, jak utrzymywać mimikę twarzy i jakie przyjmować pozy.
D.S.: To finalne przedsięwzięcie było dość krótkie, ale przecież aby je zrealizować, musiał odbyć się cały proces planowania i organizacji. Ile trwały działania od pomysłu do realizacji?
A.W.: Tak naprawdę na początku nie wiedziałam jak mam się do tego zabrać. Zaczęłam oczywiście od basenu, bo najważniejsze było to, czy będę miała udostępnione miejsce sesji. Od momentu otrzymania pozwolenia, cała organizacja trwała 3 tygodnie. Udało się to zorganizować tak szybko dzięki ekipie z klubu Mares, która była gotowa w każdej chwili podjąć się tego wyzwania. Trochę czasu potrwało zebranie modelek i zorganizowanie całego zaplecza technicznego, ale gdy miałam już wyznaczony dzień udostępnienia basenu, choćby się waliło i paliło, musiałam wszystko pozapinać w terminie. Powiem szczerze, że nie sądziłam iż jestem w stanie zorganizować takie przedsięwzięcie, więc byłam niesamowicie zdeterminowana i gotowa nie spać kilka nocy, aby zmieścić się w zaplanowanym czasie. Teraz jestem szczęśliwa, że się udało i z wielką niecierpliwością czekam na efekty pracy.
D.S.: A co było najtrudniejsze w skoordynowaniu tych wszystkich działań?
A.W.: Myślę, że wszystko było na podobny poziomie. Jednak najtrudniej było powstrzymać emocje. W momencie gdy wystartowaliśmy, trzeba było działać niesamowicie szybko. Na przykład gdy modelki wychodziły z wody, trzeba było biegać od jednej do drugiej aby poprawiać makijaż przed kolejnym zanurzeniem, gdy nadchodziły myśli czy się ze wszystkim wyrobimy, czy panowie pod wodą mają wystarczającą ilość tlenu... To był wyjątkowy sprawdzian umiejętności organizacyjnych - tak skoordynować działania wszystkich ludzi na planie (ekipa liczyła aż 16 osób), żeby wszystko poszło sprawnie. Bo przygotowania do sesji - rozmowy, planowanie, było dla mnie przyjemnością i tak naprawdę dopiero na basenie czuło się tą niesamowitą adrenalinę. Przy okazji chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy ze mną pracowali i mi pomagali.
D.S.: Planowanie i organizacja to rzeczywiście przyjemna sfera, ale co z kosztami? Jest Pani studentką, która nie pracuje jeszcze zawodowo, a takie przedsięwzięcie wiąże się zapewne z dużymi wydatkami?
A.W.: To może być zadziwiające, ale udało mi się nie ponieść żadnych kosztów. Gdy napisałam do p. Błażeja Prusa (w-ce prezesa klubu Mares) o swoim pomyśle, obawiałam się że zaproponuje mi taką kwotę, że będę musiała zrezygnować. Ale na szczęście mój projekt bardzo się spodobał i ekipa klubu okazała się bardzo chętna do pomocy. Nie miałam też żadnych trudności z załatwieniem basenu - tu również spodziewałam się sporych kosztów i że będę musiała szukać innych możliwości. Ale zostałam bardzo mile przyjęta przez kierownika obiektu i okazało się, że z basenem też nie będzie problemu. Dostaliśmy basen wyłącznie do naszej dyspozycji w niedzielę po zamknięciu i dodatkowo nad naszym bezpieczeństwem czuwał szef ratowników koszalińskiej pływalni. Podobnie było z modelkami - zgodziły się ze mną pracować tylko w zamian za udostępnienie po sesji zdjęć.
Cały czas byłam bardzo zdziwiona, że ludzie tak chętnie chcą pomagać studentom...
D.S.: Czyli jest Pani idealnym przykładem na to, że dobry pomysł, pasja i determinacja w dążeniu do celu otwierają wiele drzwi.
A.W.: Tak, to mi się udało. Nie sądziłam że ludzie są tak pomocni... Myślę że mam ogromny dług wdzięczności do końca życia.
D.S.: Jakie ma Pani dalsze plany związane z sesją, czy samą kolekcją sukien?
A.W.: Na razie chcę skupić się na zaliczeniu pracy dyplomowej, a to już za kilka dni. Jak już się obronię, myślę o tym aby podjąć kolejne studia. Dzięki prawie czterem latom nauki wzornictwa, wiem już co chciałabym robić w życiu i na pewno zwiążę się z tym na dłużej. Mam głowę pełną niekończących się pomysłów, co jest we wzornictwie bardzo przydatne.
D.S.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Pani wielu sukcesów w rozwijaniu swojej pasji, bardzo dobrej oceny na dyplomie i kolejnych takich niesamowitych pomysłów.
Basen został udostępniony ekipie zdjęciowej po zamknięciu i przez kilka godzin aż 16 osób intensywnie pracowało nad tym niewątpliwie oryginalnym projektem.
Zapraszam do przeczytania rozmowy z autorką podwodnego obrazu i obejrzenia fotoreportażu z pracy ekipy zdjęciowej. Zdjęcia z podwodnej sesji zamieścimy w osobnym materiale.
Rozmowa z Anną Wołodkiewicz:
Diana Sinkiewicz.: Zorganizowała Pani na basenie podwodną sesję niezwykłej kolekcji. Skąd ten pomysł?
Anna Wołodkiewicz.: Wszystko zaczęło się od pracy dyplomowej, do której chciałam podejść bardzo indywidualnie. Chciałam stworzyć takie dzieło, które niczym obraz dla malarza, mogłoby być moją sesją emocji i uczuć. Chciałam poruszyć taki temat, który będzie mnie dotyczył, podkreśli moją wrażliwość i osobowość. Skupiłam się na wodzie, ponieważ nas otacza, jest bardzo istotna dla naszego organizmu i sami w 70% składamy się z wody. Analizując tą kwestię, postanowiłam skupić się na sobie - wyobraziłam sobie siebie jak taki ocean, w którym właśnie znajduje się woda. Temat mojej pracy dyplomowej brzmiał: "Wewnętrzny obraz człowieka inspiracją kolekcji tkanin i ubiorów", poszłam więc o krok dalej i zarejestrowałam swój wzór, który został nadrukowany na suknie. Ten wzór to zebrane pod mikroskopem próbki mojej krwi, śliny i łzy, które łącząc się utworzyły niepowtarzalny, indywidualny obraz. Zaprojektowałam trzy asymetryczne kreacje z lekkich tiuli, a na każdym gorsecie znalazły się moje osobiste wzory. Sesja pod wodą miała być dopełnieniem mojej pracy, po prostu nie mogło być innego rozwiązania. To takie abstrakcyjne odzwierciedlenie mojej duszy - ja tak to widzę i mam nadzieję że inni też tak to odbiorą. Zdjęcia nie będą przedstawiać moich prac, nie będą prezentacyjne. Chciałabym aby były jak zaklęte w baśń, użyłabym nawet słowa jak magiczne... tak przynajmniej sobie to od początku wyobrażałam. Chociaż nie widziałam jeszcze tych zdjęć, bo podlegają one obecnie obróbce i efekt końcowy zobaczę dopiero za klika dni.
D.S.: Ile czasu trwała i jak przebiegała sama sesja?
A.W.: Cała sesja odbyła się w dość nietypowych warunkach, a my staraliśmy się jak najlepiej oddać ten magiczny nastrój. Przygasiliśmy światła, nurkowie z aparatami i latarkami byli zanurzeni pod wodą. Ogólnie warunki były dość ciężkie, ponieważ było ciemno - modelki były specjalnie doświetlane, a nurkowie musieli fotografować je pod wodą aż trzy godziny. Ale sobie świetnie poradzili - tym bardziej że nie są przecież zawodowymi fotografami. Jestem im ogromnie wdzięczna za pomoc, bo bez nich cała sesja by się nie odbyła. Oczywiście wszystko działo się w bardzo szybkim tempie, bo mieliśmy ograniczony czas ze względu na wyczerpujący się tlen w butlach oraz na fakt, że trudno byłoby dłużej wytrzymać w wodzie. Poza tym nikt z nas nie miał przecież wcześniej do czynienia z takim przedsięwzięciem, to była dla nas zupełna nowość.
D.S.: - Jak udało się Pani znaleźć modelki i namówić je do nurkowania?
A.W.: Modelek szukałam poprzez portal Maxmodels i nie miałam większego problemu ze znalezieniem odpowiednich osób - okazało się, że większość dziewczyn marzyła o oryginalnej sesji. Jedna z modelek brała już udział w podwodnych sesjach, więc dzieliła się z nami swoim doświadczeniem i instruowała nas jak mamy sobie z tym projektem poradzić. Ja przeprowadziłam wcześniej z modelkami próbę, w jaki sposób powinny nurkować, jak powinny się zachowywać, jak utrzymywać mimikę twarzy i jakie przyjmować pozy.
D.S.: To finalne przedsięwzięcie było dość krótkie, ale przecież aby je zrealizować, musiał odbyć się cały proces planowania i organizacji. Ile trwały działania od pomysłu do realizacji?
A.W.: Tak naprawdę na początku nie wiedziałam jak mam się do tego zabrać. Zaczęłam oczywiście od basenu, bo najważniejsze było to, czy będę miała udostępnione miejsce sesji. Od momentu otrzymania pozwolenia, cała organizacja trwała 3 tygodnie. Udało się to zorganizować tak szybko dzięki ekipie z klubu Mares, która była gotowa w każdej chwili podjąć się tego wyzwania. Trochę czasu potrwało zebranie modelek i zorganizowanie całego zaplecza technicznego, ale gdy miałam już wyznaczony dzień udostępnienia basenu, choćby się waliło i paliło, musiałam wszystko pozapinać w terminie. Powiem szczerze, że nie sądziłam iż jestem w stanie zorganizować takie przedsięwzięcie, więc byłam niesamowicie zdeterminowana i gotowa nie spać kilka nocy, aby zmieścić się w zaplanowanym czasie. Teraz jestem szczęśliwa, że się udało i z wielką niecierpliwością czekam na efekty pracy.
D.S.: A co było najtrudniejsze w skoordynowaniu tych wszystkich działań?
A.W.: Myślę, że wszystko było na podobny poziomie. Jednak najtrudniej było powstrzymać emocje. W momencie gdy wystartowaliśmy, trzeba było działać niesamowicie szybko. Na przykład gdy modelki wychodziły z wody, trzeba było biegać od jednej do drugiej aby poprawiać makijaż przed kolejnym zanurzeniem, gdy nadchodziły myśli czy się ze wszystkim wyrobimy, czy panowie pod wodą mają wystarczającą ilość tlenu... To był wyjątkowy sprawdzian umiejętności organizacyjnych - tak skoordynować działania wszystkich ludzi na planie (ekipa liczyła aż 16 osób), żeby wszystko poszło sprawnie. Bo przygotowania do sesji - rozmowy, planowanie, było dla mnie przyjemnością i tak naprawdę dopiero na basenie czuło się tą niesamowitą adrenalinę. Przy okazji chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy ze mną pracowali i mi pomagali.
D.S.: Planowanie i organizacja to rzeczywiście przyjemna sfera, ale co z kosztami? Jest Pani studentką, która nie pracuje jeszcze zawodowo, a takie przedsięwzięcie wiąże się zapewne z dużymi wydatkami?
A.W.: To może być zadziwiające, ale udało mi się nie ponieść żadnych kosztów. Gdy napisałam do p. Błażeja Prusa (w-ce prezesa klubu Mares) o swoim pomyśle, obawiałam się że zaproponuje mi taką kwotę, że będę musiała zrezygnować. Ale na szczęście mój projekt bardzo się spodobał i ekipa klubu okazała się bardzo chętna do pomocy. Nie miałam też żadnych trudności z załatwieniem basenu - tu również spodziewałam się sporych kosztów i że będę musiała szukać innych możliwości. Ale zostałam bardzo mile przyjęta przez kierownika obiektu i okazało się, że z basenem też nie będzie problemu. Dostaliśmy basen wyłącznie do naszej dyspozycji w niedzielę po zamknięciu i dodatkowo nad naszym bezpieczeństwem czuwał szef ratowników koszalińskiej pływalni. Podobnie było z modelkami - zgodziły się ze mną pracować tylko w zamian za udostępnienie po sesji zdjęć.
Cały czas byłam bardzo zdziwiona, że ludzie tak chętnie chcą pomagać studentom...
D.S.: Czyli jest Pani idealnym przykładem na to, że dobry pomysł, pasja i determinacja w dążeniu do celu otwierają wiele drzwi.
A.W.: Tak, to mi się udało. Nie sądziłam że ludzie są tak pomocni... Myślę że mam ogromny dług wdzięczności do końca życia.
D.S.: Jakie ma Pani dalsze plany związane z sesją, czy samą kolekcją sukien?
A.W.: Na razie chcę skupić się na zaliczeniu pracy dyplomowej, a to już za kilka dni. Jak już się obronię, myślę o tym aby podjąć kolejne studia. Dzięki prawie czterem latom nauki wzornictwa, wiem już co chciałabym robić w życiu i na pewno zwiążę się z tym na dłużej. Mam głowę pełną niekończących się pomysłów, co jest we wzornictwie bardzo przydatne.
D.S.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Pani wielu sukcesów w rozwijaniu swojej pasji, bardzo dobrej oceny na dyplomie i kolejnych takich niesamowitych pomysłów.
Autor: Diana Sinkiewicz portal Basenprof
Materiały: Mariusz Kuik - backstage
Obejrzyj podwodne zdjęcia z sesji:
www.basenprof.pl/coslychac/237/podwodna_sesja_zdjeciowa_w_koszalinie.html
www.basenprof.pl/coslychac/237/podwodna_sesja_zdjeciowa_w_koszalinie.html
zamknij
Przeczytaj także
Legionella - prawidłowe praktyki dla hoteli i stref basenowych
Choroba legionistów, zwana też legionellozą to zjawisko znane w branży basenowej/Spa. Profilaktycznie prowadzi się badania wody basenowej na obecność bakterii Legionella pneumophila, należy jednak pamiętać, że obiegi, [...]